Zbyt mała pomoc prawna dla zatrzymanego?
Prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Naczelnej Rady Adwokackiej twierdzą, że w Polsce brakuje systemu udzielania pomocy prawnej osobom zaraz po ich zatrzymaniu np. przez Policję. Wczoraj dyskutowano o tym na posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. wykonywania przez Polskę wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Posiedzenie poświęcone było orzeczeniom i skargom w sprawach dotyczących działań Policji. Jak powiedziała pełnomocnik MSZ ds. postępowań przed ETPC Justyna Chrzanowska, takich skarg jest co roku kilka.
Wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar pytał przedstawicieli ministerstw sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, czy podejmowane są jakiekolwiek działania legislacyjne odnośnie wprowadzenia tzw. prawnika pierwszej godziny. Przedstawicielka MS przyznała, że temat ten powraca co jakiś czas. "Chodzi o realną dostępność adwokata, radcy prawnego w ciągu godziny lub dwóch po zatrzymaniu. To jest powszechnie uznawane jako jedna z metod zapobiegania przemocy Policji. Co więcej, to jest rekomendowane i przez Komitet przeciwko Torturom ONZ i Komitet Zapobiegania Torturom Rady Europy" - mówił Bodnar.
Przewodniczący komisji praw człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej Mikołaj Pietrzak argumentował, że nie ma żadnych wątpliwości, że kontakt z prawnikiem w pierwszych chwilach po zatrzymaniu lub nawet w jego trakcie jest czynnikiem, który zmniejsza ryzyko nadużyć ze strony Policji i podobnych służb, a jednocześnie zmniejsza liczbę fałszywych oskarżeń ze strony zatrzymywanych pod adresem funkcjonariuszy. "To się sprawdziło w wielu krajach. Ostatnim przykładem jest Szkocja" - powiedział Pietrzak.
Poinformował, też że komisja praw człowieka przy NRA spytała wszystkie komendy powiatowe i wojewódzkie Policji oraz prokuratury rejonowe i okręgowe, ile osób zostało zatrzymanych np. w ubiegłym roku oraz ile z nich miało kontakt z adwokatem; odpowiedziało tylko kilkanaście instytucji. Przykładowo - jak podał Pietrzak - w komendzie powiatowej w Kłobucku (Śląskie) w 2011 r. na 132 zatrzymanych jeden korzystał z pomocy adwokata, w komendzie powiatowej w Łasku (Łódzkie) - w 2013 r. na 233 zatrzymanych styczność z adwokatem miało czterech; w 2012 r. - trzy spośród 312 osób; a w 2011 r. - dwie spośród 199. "Nie mamy systemu pomocy prawnej z urzędu dla osoby zatrzymanej" - podkreślił Pietrzak.
Justyna Chrzanowska z MSZ oceniła, że dostęp do prawnika po zatrzymaniu może przyczynić się do wyeliminowania sytuacji użycia nadmiernego przymusu przez funkcjonariuszy Policji. Zastrzegła jednak, że nie powinno to być główne narzędzie przeciwdziałania temu zjawisku, bo najistotniejsze jest, by do stosowania przymusu nie dochodziło.
Pełnomocnik Komendanta Głównego Policji ds. ochrony praw człowieka mł. insp. Krzysztof Łaszkiewicz powiedział, że w kilku regionach policjanci doszli do wniosku, że trzeba uporządkować dostępne listy adwokatów, które Policja dostaje od samorządu zawodowego. Pietrzak ocenił, że dopóki zagadnienia list adwokatów nie zostaną uregulowane w ustawie lub ewentualnie rozporządzeniu, tak długo będą spory, kto jest na nie wpisany.
Przewodniczący podkomisji Andrzej Halicki (PO) przyznał, że brak pomocy prawnej dla zatrzymanych jest problemem. "Nie wyobrażam sobie dzisiaj, żeby na każdej komendzie był po prostu dyżurny adwokat, bo to wydaje mi się organizacyjnie i finansowo niemożliwe" - zastrzegł.
Bodnar uważa, że w tej sprawie musi być rozwiązanie ustawowe. Jak wyjaśnił, ubogich zatrzymanych nie będzie stać, by zapłacić wezwanemu prawnikowi. "Musi państwo zainterweniować i stworzyć system nieodpłatnej pomocy prawnej dla każdej osoby w takiej sytuacji zaraz po zatrzymaniu" - ocenił.
Źródło: PAP