Powstańcza policja

Data publikacji: 01.08.2014

W 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego polecamy artykuł Pawła Ostaszewskiego, który pochodzi ze specjalnego wydania miesięcznika „Policja 997” „Historia Policji cz. 1”.

Powstanie warszawskie jest zjawiskiem wyjątkowym w historii II wojny światowej. 1 sierpnia 1944 r. do boju z okupantem wystąpiła armia, która do tej pory działała w ukryciu. Na froncie, który przebiegał przez dzielnice, ulice i domy, walczyło około 33 tys. słabo wyekwipowanych żołnierzy, głównie z podległej Rządowi Polskiemu w Londynie Armii Krajowej. W strefie działań wojennych znalazła się także ludność cywilna. Do utrzymania i ochrony porządku Delegatura Rządu na Kraj dysponowała specjalistyczną formacją – Państwowym Korpusem Bezpieczeństwa (PKB).

Początki tej policyjnej służby sięgają wiosny 1941 r. Powstał wtedy pierwszy zrąb organizacyjny PKB – przyszłej policji, która w momencie wyzwolenia i odbudowy państwowości miała zająć się ochroną bezpieczeństwa. W tworzenie korpusu zaangażowali się funkcjonariusze Policji Polskiej, czyli formacji, która służyła okupantowi. Najczęściej byli to dawni żołnierze, którzy w latach trzydziestych przeszli do pracy w Policji Państwowej.

– Policjanci granatowi byli bardzo ważnym ogniwem w rozpracowaniu administracji niemieckiej i działań okupanta – mówi dr Janusz Marszalec, autor książki „Ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego w powstaniu warszawskim”. – Byli, oczywiście, i tacy, którzy kolaborowali z Niemcami. Negatywne postawy najsilniej zapadają w zbiorową świadomość, są najbardziej wyraziste, o cichych bohaterach natomiast mówi się niewiele. Nikt ich nie policzył. Nawet po wojnie nie mogli się chwalić walką z hitlerowcami. Za przynależność do PKB groziło im więzienie.

POWSTANIE

Wybuch walk powstańczych zaskoczył wielu konspiratorów z PKB. Mieli zdobyć 27 komisariatów policji granatowej. Nie wszędzie zadanie to powiodło się od razu. Niektóre komisariaty funkcjonariusze PKB przejmowali w kolejnych dniach powstania.

Szacuje się, że w całej Warszawie służyło ok. 1000 pekabistów. Pełnili oni służbę patrolową, przeprowadzali kontrolę dokumentów, zatrzymywali podejrzanych, organizowali kuchnie polowe, punkty sanitarne oraz prowadzili ewidencję ludności, pomagając w dystrybucji pomocy społecznej.

Lokalny (dzielnicowy) komendant PKB miał zawsze kontakt z komendantami rewirów i bezpośrednio czuwał nad załatwianiem wszystkich bieżących spraw mieszkańców w walczącym mieście. Opierając się na komitetach domowych – najniższej jednostce terenowej władz cywilnych – funkcjonariusze PKB pomagali organizować całodobowe obserwacje przeciwpożarowe i przeciwlotnicze. Wielu z nich zostało odznaczonych krzyżami zasługi za uratowanie życia ludziom przysypanym przez gruzy. Po odcięciu przez Niemców wody pekabiści pilnowali porządku przy wykopanych studniach. Pełnili służbę wartowniczą. Do czasu, gdy jeszcze miało to sens, czuwali nawet nad utrzymaniem czystości. Doglądali, aby przy kamienicach powstały doły kloaczne i miejsca na odpadki.

Ludności cywilnej, ale także wielu wojskowym funkcjonariusze PKB kojarzyli się z policjantami granatowymi. Nie brakowało posądzeń o kontynuację formacji okupacyjnej. Rodziło to napięcia. Jeden z zastępców komendanta głównego PKB zarządził więc usunięcie wszystkich policjantów granatowych ze służby. Sytuacja była o tyle dziwna, że wydającym rozkaz był Czesław Jacyna, ps. „Balcer”, który jako oficer Policji Polskiej pełnił funkcję kierownika komisariatu.

Rozkaz był praktycznie niewykonalny, bo gdyby z korpusu faktycznie wyrzucić wszystkich policjantów granatowych, to komisariaty PKB w trudnych, powstańczych warunkach nie mogłyby funkcjonować. Stanęło na tym, że w służbie pozostali ci, którzy podczas okupacji mieli związki z konspiracją niepodległościową. Tak było na Śródmieściu, trochę inaczej sprawa wyglądała w dzielnicach ościennych. Tam wyznaczonych rygorów nie przestrzegano do końca.

BEZ ROZGŁOSU

Funkcjonariusze PKB tropili ukrywających się konfidentów gestapo. Prowadzili spisy zabitych i rannych, ewidencjonowali straty materialne oraz przechowywali dokumenty i rzeczy poległych. Nieliczni brali również udział w akcjach bojowych.

Dopiero 9 sierpnia wojskowe władze powstania ogłosiły, że jedyną organizacją porządkową jest Państwowy Korpus Bezpieczeństwa. Korpus Bezpieczeństwa, organizacja wojskowa, ale także mająca zajmować się utrzymaniem porządku, został skierowany do bezpośrednich walk. W ciągu następnych dni PKB stał się faktycznie powstańczą policją.

REPRESJE

Nim powstanie upadło, funkcjonariuszy PKB, w obawie przed represjami Niemców, zaopatrzono w legitymacje AK, gwarantując im prawa kombatanckie.

– Nieszczęściem jest to, że duża formacja policyjna uczestnicząca w powstaniu nie funkcjonuje nawet w świadomości historyków, nie mówiąc już o pamięci zbiorowej – dodaje Janusz Marszalec.

Po II wojnie pekabistów prześladowano i mordowano. W więzieniu mokotowskim stracono Bronisława Chajęckiego (komendanta PKB miasta Warszawy), w tajemniczych okolicznościach tuż po ciężkim przesłuchaniu w 1948 r. zmarł Stanisław Tabisz, komendant główny PKB. Środowisko pekabistów zostało spenetrowane przez konfidentów z wywiadu sowieckiego i użyte do prowokacji mającej dowieść agenturalnych powiązań Gomułki i Spychalskiego. Kiedy w latach 90. nadeszła wolna Polska, o którą w powstaniu warszawskim walczyli również policjanci PKB, większość z nich już nie żyła...

PAWEŁ OSTASZEWSKI

Zdjęcia: ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego