Zaskarżona czynność nie stanowiła zatrzymania

Data publikacji: 24.01.2018

Po raz kolejny sąd w swoich postanowieniach stwierdza, że doprowadzenia do jednostki policji, jakie miały miejsca w trakcie zabezpieczania manifestacji odbywających się na terenie Warszawy, nie stanowiły zatrzymania w rozumieniu art. 47 par. 1 k.p.w. To ważne stanowisko w odniesieniu do kolportowanych przez niektóre osoby i media informacji o tym, iż policjanci mieli takim działaniem w sposób jednoznaczny naruszyć prawo.

Niedawno w polemice, jaką publikowaliśmy na stronie policja.waw.pl podkreślaliśmy, że w niektórych przypadkach zażaleń, które stały się przedmiotem posiedzeń sądowych - w związku z działaniami policji w trakcie zabezpieczania manifestacji w dniu 11 listopada 2017 roku na terenie m.st. Warszawy - sądy zwracają uwagę, iż w ich ocenie do działań policji można mieć zastrzeżenia.

Wiązało się to z doprowadzeniem przez policjantów kilkudziesięciu osób pikietujących w pobliżu trasy przejścia zgromadzenia Marsz Niepodległości do jednostki policji, w celu ich wylegitymowania i potwierdzenia tożsamości.

Informowaliśmy przy tym, że w niemal identycznych sprawach sądy przyznawały wcześniej rację policjantom. Chociażby w postanowieniu Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia z dnia 12 czerwca 2014 roku, gdy w trakcie zabezpieczenia manifestacji funkcjonariusze przewieźli do jednostki policji mężczyznę, w celu m.in. potwierdzenia jego tożsamości. Sąd uznał takie działanie za prawidłowe, uzasadnione i w efekcie zgodne z prawem. Tymczasem wobec policjantów, którzy swoje obecne czynności - mając na uwadze wspomniane orzeczenie - realizowali podczas zabezpieczenia Święta Niepodległości w praktycznie taki sam sposób, sąd w kilku przypadkach zastosował ocenę zupełnie odmienną. Co istotne ocena taka stała się fundamentem oskarżeń, jakie wobec policji wysuwały osoby powiązane z ruchem Obywatele RP i część komentatorów, stając na stanowisku, iż policjanci w sposób jednoznaczny naruszyli obowiązujące prawo. Dziwić może, że wspomniane wcześniej orzeczenie z roku 2014 zostało przy tym całkowicie zignorowane.

Tym bardziej istotne wydają się kolejne orzeczenia Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście z 15 stycznia oraz 16 stycznia br. Sąd postanowił bowiem, iż zaskarżone czynności (przewiezienie z miejsca, gdzie odbywała się pikieta do jednostki policji i związane z tym dalsze działania) nie stanowiły zatrzymania w rozumieniu art. 47 par. 1 k.p.w.

„W realiach niniejszej sprawy nie można mówić o zatrzymaniu. (…)  Podkreślenia wymaga, iż dokonywanie tych czynności (legitymowania i potwierdzenia tożsamości – dopisek red.) na komendzie podyktowane było wyłącznie względami pragmatycznymi z uwagi na liczną grupę osób, co do których jednoczenie stwierdzono podstawy do podjęcia w/w czynności (…). Doprowadzone osoby mogły swobodnie poruszać się po terenie jednostki Policji, nie były pilnowane bezpośrednio przez policjantów, a jedynie oczekiwały w dyspozycji policji na wykonanie czynności legitymowania”

Postanowienia sądu w tych sprawach są zbieżne w ocenie sposobu postępowania przez policjantów z orzeczeniem z czerwca 2014 roku. Trudno w takiej sytuacji zarzucać policji, że w swoim działaniu wykracza poza obowiązujący porządek prawny. Pozostaje w tym miejscu stwierdzić, iż jednoznaczne stwierdzenie „sądy uznają, iż zatrzymania działaczy 11 listopada były bezzasadne”, może wprowadzać opinię publiczna w błąd. Takie stwierdzenie znajdziemy zaś w publikacji Gazety Wyborczej z 16 stycznia. Stanowiska sądów, jak widać w dotychczasowej praktyce bywają różne.

Zupełnie inną kwestią - lecz o równie istotnym znaczeniu - jest ta, że żadna z osób, które były wówczas dowiezione do jednostki policji nie skarżyła się w sądzie na złe traktowanie ze strony policjantów. To ważne gdyż, jak wielokrotnie podkreślaliśmy w swoich wypowiedziach, w trakcie prowadzonych zabezpieczeń, jak i w trakcie interwencji podejmowanych wobec osób naruszających porządek prawny, kierujemy się zasadą poszanowania ich godności. Naszego punktu widzenia nie przesłania ich światopogląd, kolor skóry, wyznanie czy preferencje polityczne.

Jest dla nas niezrozumiałe, że w zarzutach podnoszonych w publicznej debacie wobec policji pojawiają się takie, że postanowienie sądu z 2014 roku ma się nijak do obecnych wydarzeń. Cytując jedną z dziennikarek „w roku 2014 nie było Obywateli RP”. Od samego początku stoimy na fundamentalnym stanowisku, ze prawo powinno być równe wobec wszystkich. Nie ma znaczenia, jaki ruch społeczny reprezentuje dana osoba, ani jaki jest cel jej protestu. Każdego traktujemy jednakowo. Właśnie taka postawa przyświecała nam w momencie, gdy w swoich wypowiedziach nawiązywaliśmy do wspominanego postanowienia sprzed niespełna czterech lat.

Na zakończenie ponownie sięgniemy do polemiki publikowanej na naszej stronie 16 stycznia br. Od policjantów niejednokrotnie wymaga się podjęcia natychmiastowej decyzji w sytuacji, której rozstrzygnięcie zawodowym prawnikom zajęłoby często dni, tygodnie, a czasami miesiące? Dlatego właśnie podkreślamy, że na nasze działania można złożyć skargę i można mieć do nich zastrzeżenia. A rozstrzygnąć powinien je właśnie sąd do tego powołany.

Z poważaniem

kom. Sylwester Marczak

Rzecznik Prasowy Komendanta Stołecznego Policji